O mnie od początku...

Ja w maju 1957.

Ja w maju 1957.
Ja w 1962 roku.

Ja w roku 1962.

Urodziłem się 14 maja 1957 roku w Poznaniu, w czasie trwania XI Wyścigu Pokoju - mama na porodówce z konieczności słuchała transmisji radiowych na pełen regulator. Może stąd moje zamiłowanie do jazdy na rowerze.

O rodzicach, przodkach i w ogóle o rodzinie piszę na osobnej stronie.

Plan moich okolic Poznania z 1958

Fragment planu Poznania z 1958 r.
Kliknij by zobaczyć miejsca
opisane w tekście.

Jeżeli wokół miejsca mojego urodzenia (ul.Jarochowskiego) zatoczyć okrąg o promieniu raptem około jednego kilometra to wewnątrz znajdzie się mój dom rodzinny i kościół parafialny na Sowińskiego, moje przedszkole i podstawówka na Chociszewskiego, moje liceum na Głogowskiej, wydział na którym ukończyłem studia na Grunwaldzkiej i moje miejsce pracy do dziś na Słonecznej (a ja po ślubie wyprowadziłem się na Dębiec). Na załączonym obok planie widać, że w 1958 roku ulica Sowińskiego nie dochodziła do Grunwaldzkiej, Cześnikowska i sąsiednie kończyła się w lesie a w miejscu mojej podstawówki były ogródki działkowe.


W przedszkolu w 1964

Sesja fotograficzna
w przedszkolu (1964).

Edukację rozpocząłem w przedszkolu na Chociszewskiego. Niewiele z tego okresu pamiętam. Ale taki obrazek: wszystkie dzieci rozbierają się do gatek, zakładają jakieś dziwne okulary i kładą na leżaki a panie rozstawiają na sali kilka lamp i odbywa się profilaktyka przeciwkrzywiczna, czyli naświetlanie kwarcówkami. Pewnie od tego czasu nie lubię się opalać. A raz uciekłem z przedszkola po zapowiedzi, że będą jakieś szczepienia. Rodzice szukali mnie po dzielnicy, bo postanowiłem sam wrócić do domu mając 4-5 lat.

Ja w roku 1972

Tata zrobił mi kilka zdjęć
by wybrać coś na legitymację
do liceum (1972).

Potem podstawówka, którą dla mnie i moich rówieśników właśnie zbudowano, również na Chociszewskiego. Jedna z tysiąclatek. Całe lato chodziliśmy z rodzicami na spacery i zastanawialiśmy się: zdążą do 1 września czy nie zdążą. Nie zdążyli. Naukę w pierwszej klasie Szkoły Podstawowej nr 90 im. Wandy Wasilewskiej rozpocząłem 1 października 1964 roku, w klasie Ic.

Trochę wspomnień i fotografii z tego okresu mamy zgromadzone na stronce klasowej, niestety z powodu nieakceptowalnej dla mnie zmiany regulaminu, 26 czerwca 2010 musiałem usunąć moje konto z portalu Nasza Klasa.

Zaczynam również oddzielną stronkę z różnymi pamiątkami i wspomnieniami z podstawówki.

A dla niecierpliwych: tu jest relacja z ostatniego spotkania klasowego z podstawówki, które odbyło się 28 marca 2008.

Gdzieś około piątej klasy oznajmiono nam, że edukacja w szkole podstawowej została przedłużona z siedmiu do ośmiu klas. A w klasie ósmej dowiedzieliśmy się, że eksperymentalnie osoby z samymi piątkami na świadectwie z podstawówki zostaną przyjęte do wybranego liceum, technikum czy zawodówki bez egzaminu. Do dziś pamiętam skomplikowane zabiegi, by takie świadectwo uzyskać. Każdego z nauczycieli przekonywaliśmy, że ze wszystkich innych przedmiotów mamy już piątki, a tylko on się waha, więc może dodatkowe zdawanie, dopytanie itd.

Dla porządku: oceny wtedy to 2,3,4,5 a edukacja obowiązkowa to osiem lat podstawówki , potem dobrowolnie 4 lata liceum ogólnokształcącego lub technikum, albo krótsza zawodówka. Były też inne szkoły.

Zostałem przyjęty do wymarzonego VIII Liceum Ogólnokształcącego im A.Mickiewicza, czyli do "Ósemki" ale oczywiście w starej jej lokalizacji na Głogowskiej, do klasy IA o profilu matematyczno-fizycznym. Trafiłem na niesamowicie ciekawe, twórcze i przyjazne środowisko.

Zdjęcie legitymacyjne z 1975.

Zdjęcie legitymacyjne
z roku 1975.

Potem ktoś nam opowiedział, że dyrekcja "Ósemki" w związku z przyjmowaniem "piątkowiczów" bez egzaminu, postanowiła zrobić z nich super klasę, właśnie naszą "A klasę". Ale zamiast klasy kujonów, olimpijczyków i geniuszy (też byli) stanowiliśmy przede wszystkim grono inteligentnych i myślących młodych ludzi.

Czas nauki w liceum to najbogatszy we wspomnienia, i to w większości dobre, okres mojej młodości. Bo choć to była jednak trochę "policyjna buda", to koleżanki i koledzy byli wspaniali. Do dziś utrzymujemy kontakt, spotykamy się, również z Wychowawczynią, a dokumentację fotograficzną i inne materiały gromadzimy na razie na prowizorycznej stronce klasowej. Jak tylko starczy czasu rozbuduję osobną stronkę z moimi własnymi wspomnieniami z liceum. Byliśmy też (śladowo) obecni na portalu Nasza-Klasa gdy jeszcze działał. Tylko ja się wypisałem wcześniej (nowy regulamin był dla mnie nie do przyjęcia).

Od czasów licealnych, a więc od roku 1972 nieustannie jestem pod patronatem Adama Mickiewicza, no bo najpierw liceum, potem studia na UAM a teraz praca na UAM.

Ciąg dalszy nastąpi.